dr Aneta Sobiechowska-Ziegert, prof. uczelni | Centrum Nowoczesnej Edukacji PG

Treść strony

dr Aneta Sobiechowska-Ziegert, prof. uczelni

floatDr Aneta Sobiechowska-Ziegert, prof. uczelni
Wydział Zarządzania i Ekonomii

Studenci o nauczycielce:
#mentorka, #inspirująca, #nieszablonowa, #zaangażowana, #kreatywna

„Jest wyjątkową wykładowczynią. Udziela studentom wsparcia, zawsze służy radą, chętnie wchodzi w dyskusję, odpowiada na wszelkie pytania –jest mentorem. Obserwowanie jej pasji i zaangażowania samo w sobie motywuje studentów do pogłębiania wiedzy. Otwarta na nowe metody edukacyjne, wdraża np. grywalizację. Uosobienie inspiracji i przykładu do naśladowania.”

Nauczycielka o sobie:
#inspirująca, #motywująca, #otwarta, #przyjacielska, #zaangażowana

 

 


„W jakim sensie jestem #nieszablonowa? Choćby dlatego, że na przykład z 90-minutowego wykładu potrafię zrobić wykład interaktywny, w którym umieszczam wszystkie formy action learning czy active learning, typu ice-breakery, ćwiczenia, pytania. Ponadto potrafię studentów zarazić swoją pasją do czegoś. Albo zostawić ich na koniec z pytaniem, które potem wywołuje dyskusję toczącą się jeszcze na korytarzu. Muszą to przetrawić chwilę i na następnych zajęciach mówią, że to było fajne, bo to im dało do myślenia i oni przez tydzień próbowali dany problem zrozumieć i rozwiązać. Planuję też zajęcia na cały semestr, więc staram się, żeby wszystko się ze sobą wiązało. To nie zawsze jest łatwe, więc czasem muszę pokombinować. A ja to lubię – i im bardziej kombinuję, tym bardziej się w to wkręcam i sprawdzam rezultaty.

Testuję, eksperymentuję. W tym sensie jestem też nieszablonowa, bo lubię eksperymentować. Na przykład kiedy jakiś profesor lub profesorka mi mówi, że wykład to jest monolog, to mnie to przeraża, bo jak można przez 90 minut utrzymać skupienie i zaangażowanie, nawet jeśli temat jest interesujący? Dzisiaj zaproponowałam pewnej pani profesor skrócenie wykładu z 90 minut do 60, aby pozostałe 30 minut przeznaczyć na różne interaktywne formy wplecione w podstawowy tok wykładu. Jej wątpliwości, że nie zdąży przekazać całej wiedzy, starałam się rozwiać mówiąc, że przekaże ją na e-kursie w formie quizu, który studenci będą musieli zrobić po zajęciach. Żeby nie miała poczucia straty. Jak do tego wszystkiego doszło? Asia Mytnik mnie zainspirowała!
Istotne jest też to, aby być otwartym na sugestie studentów i słuchać ich propozycji, podążać za nimi. Aby studentów do takiej aktywnej postawy pobudzić, pokazuję im hasło, np. „śmiało pytamy”.
Jestem więc #zaangażowana. Nie wyobrażam sobie, żeby student siedział jak trusia na wykładzie, był przestraszony albo znudzony. Nie boimy się mówić, u mnie na wykładzie możemy rozmawiać. Rzucam w sali: „teraz dzielimy się na grupy, rozmawiamy, chcę słyszeć wasze dyskusje! Jak jest cicho, to ja się źle czuję!”. Ważnym elementem wykładu jest ice-breaker; ostatnio zastosowałam go omawiając temat „metody adaptacyjne w prognozowaniu”, np. transportu. Studenci musieli – wcześniej to uzasadniając – dokonać wyboru pomiędzy wizerunkami różnych zwierząt. Rozmawialiśmy, jakie ich cechy mogłyby zdecydować o sukcesie w rozwijaniu transportu. Później ten sam wątek był kontynuowany na zajęciach z metod analogowych. Z kolei slajdy prezentujące różne seriale były punktem wyjścia do dyskusji na temat metod scenariuszowych w prognozowaniu. Ich odsłoną, a jednocześnie odskocznią od głównego nurtu rozważań, było zadanie polegające na rozpisaniu scenariusza na swoje dalsze życie. To zafrapowało nawet studentów, którzy nie wykazywali się wcześniej aktywnością.

Z hasztagów, które wybrałam dla siebie, tym najważniejszym jest chyba #inspirująca, bo to budzi motywację i chęć do działania. Bycie inspirującą nie jest łatwe, wymaga ode mnie dużo pracy, myślenia trochę out of the box, wychodzenia poza schematy utarte na uczelni. Bycia #kreatywną. Sposób prowadzenia wykładu dobieram i pod siebie, i pod studentów, i to się im podoba. Inspiruję też studentów do tego, aby wykorzystali czas studiów najlepiej jak się da. Zachęcam ich do działania w kołach naukowych, brania udziału w konferencjach. Nie tylko, żeby zdać, zaliczyć, zapomnieć. Pobudzam ich kreatywność wymyślając grywalizacje. Mówię: „nie uczcie się wzorów na pamięć!” Zachęcam do kreatywnych działań, np. do pisania przewodników dla opornych studentów – dla tych, którzy nie ogarniają, do rysowania map myśli, kręcenia filmów. Potem piszą do mnie, że wartością dodaną na tych zajęciach było to, że np. nauczyli się Excela, umieją zrobić prezentację w Canvie, potrafią nakręcić film i gdzieś go wrzucić. To są – jak ja to mówię – takie „ekstrasy”, a nie tylko gadżety, które dostają do podstawowego pakietu wiedzy."