dr inż. Anna Trzaskowska | Centrum Nowoczesnej Edukacji PG

Treść strony

dr inż. Anna Trzaskowska

Dr inż. Anna Trzaskowska
Wydział Zarządzania i Ekonomii

Studenci o nauczycielce:
#mentorka, #doskonaląca się, #empatyczna, #tolerancyjna, #zaangażowana

„Aktywnie uczestniczy w szkoleniach rozwijających jej kompetencje w nauczaniu. Sukcesywnie wprowadza swoją wiedzę w prowadzone zajęcia, starając się dopasować je do potrzeb studentów. Zajęcia nie opierają się na sztywnej realizacji programu, a na zaspokajaniu potrzeby wiedzy, jaką posiadają osoby uczące się. Atmosfera na zajęciach tworzy indywidualną więź z prowadzącą.”

Nauczycielka o sobie:
#zaangażowana, #otwarta, #doskonaląca się, #empatyczna, #motywująca

 

 


„Który z hasztagów zaproponowanych przez studentów jest dla mnie zaskakujący? #mentorka. Nie myślałam o sobie w taki sposób. Sądziłam, że pozycję mentora zyskuje się w kontakcie indywidualnym, jeden na jeden ze studentem. Natomiast pozostałe określenia faktycznie mogą wpisywać się w to, jak jestem postrzegana przez studentów. W ankietach też pojawiają się głosy, że jestem #zaangażowana. I że jestem ludzka, że jestem dobrym człowiekiem. Natomiast nie odbieram siebie jako mentorki. Jeśli już jednak przyjąć, że mogę być tak postrzegana, to może to być wskazanie ze strony zaangażowanych studentów, których staram się inspirować, bądź dyplomantów, w pracach których widzę potencjał, który powinien być uzewnętrzniony i wydobyty. Myślę, że relacja mistrz-uczeń jest ważna w dzisiejszych czasach. Rola mentora wiąże się z wielką odpowiedzialnością, bo rzutuje na jakość zdobywanej przez studenta wiedzy oraz, w dłuższej perspektywie, na jego życie zawodowe, a niekiedy i prywatne. Tu wtręt osobisty: ja takiego mentora na swojej drodze nie spotkałam. Jestem też przekonana, że dostępne dzisiaj w dużej liczbie propozycje szkoleń mających budować postawy mistrza, mentora – nie negując całkowicie ich sensowności – nie zbudują takich przymiotów, o ile samemu nie posiada się odpowiednich cech charakteru – pasji, entuzjazmu, autentyczności i uczciwości w relacjach ze studentami. Jeśli się tymi cechami zaraża innych, to żadne szkolenie nie jest tak naprawdę potrzebne.

Z hasztagów, które sama wybrałam dla siebie, dla mnie, jako dydaktyka, najważniejszym jest: #zaangażowana. On warunkuje pozostałe i otwiera na pozostałe. Bo na przykład to, czy jestem #motywująca, to jest bardzo subiektywny odbiór ze strony studenta, na który nie mam wpływu. Bo jednego moje działania mogą motywować, a innego – demotywować. Natomiast na pewno nie jestem obojętna, tylko jestem zaangażowana, i to studenci bardzo sobie chwalą. Mam z nimi bardzo szybki kontakt, nie ignoruję informacji od nich. Studenci znają zasadę, że jeżeli nie odpowiem na mail w ciągu 24 godzin, to znaczy, że ta wiadomość do mnie nie dotarła. To moje zaangażowanie przejawia się nie tylko poprzez jak najlepszą realizację procesu dydaktycznego, ale i angażowanie się w wykraczające poza ten proces inne sprawy i problemy studentów. Często jestem takim buforem między władzami Wydziału a studentami. Rolę tę podejmuję nie tylko wobec roku, którego jestem opiekunem, ale współpracuję ze starostami z innych kierunków. Zwracam przy tym uwagę, aby nie wyręczać studentów tam, gdzie mogą poradzić sobie sami, uczę ich, gdzie mają szukać informacji i rozwiązań.

Jeśli chodzi o #doskonalenie się, to odczuwam potrzebę dokształcania się i samorozwoju w zakresie różnych kompetencji nauczyciela akademickiego. Wyrazem tego jest nagroda, którą otrzymałam jako osoba uczestnicząca w największej liczbie szkoleń oferowanych przez Centrum Nowoczesnej Edukacji. Te szkolenia był dla mnie interesujące i dzięki nim mogłam pozyskać nową wiedzę, lub uporządkować tę, którą miałam. Zwykle jest tak, że kiedy dostaję jakiś nowy przedmiot do prowadzenia, to zaczynam od pójścia na szkolenie. Część z tych szkoleń dotyczy kompetencji miękkich, relacji interpersonalnych. Szukam też szkoleń bardziej merytorycznych. Uważam, że udział w takich szkoleniach przez nauczycieli ma potem ogromną wartość dla studentów, bo daje lepsze rezultaty dydaktyczne i metodyczne niż poszukiwanie na własną rękę, lub, co gorsza, zakładanie, że się jest omnibusem. Jeśli się szkolimy, kształcimy, to nam połączenia w mózgu pracują i tworzą się nowe. Więc na przykład podejmuję kolejne studia... Nie mam już wolnych weekendów, ale dalej w to brnę.

Trudno jest mi powiedzieć, które ze szkoleń było dla mnie najbardziej wartościowe, ale na początku takie najbardziej szokujące było to o neuronaukowych podstawach uczenia się, o tworzeniu śladów pamięciowych, prowadzone przez Asię Mytnik (Dyrektorkę Centrum Nowoczesnej Edukacji).
Pokazany w nim był wymiar biologiczny procesu uczenia się, co było dla mnie niezmiernie ciekawe i inspirujące, bo dawno nie zaglądałam do tej wiedzy, a jak byłam w szkole, to uczono o tym trochę inaczej. Poza tym jeszcze „Storytelling” albo szkolenia bardziej techniczne, jak na przykład prezentacja całej palety możliwości tkwiących w MS Teams. Często też okazywało się, że ja już coś prowadzę jakąś metodą, ale nie wiedziałam, że to się tak nazywa! Ja jestem trudnym uczestnikiem i odbiorcą szkoleń, bo zadaję dużo pytań.”