dr Brygida Mielewska, prof. uczelni | Centrum Nowoczesnej Edukacji PG

Treść strony

dr Brygida Mielewska, prof. uczelni

Dr Brygida Mielewska, prof. uczelni
Wydział Fizyki Technicznej i Matematyki Stosowanej

Studenci o nauczycielce:
#charyzmatyczna, #doskonaląca się, #przyjazna, #entuzjastka, #motywująca

„Przedmiot jest wymagający, ale prowadząca rozumie jego sens na naszym kierunku. Jest zainteresowana odbiorem przez nas treści. Nagrane wykłady pozwalają na ich oglądanie w dowolnym momencie. Quizy z każdego tematu pomagają w nauce. Dodatkowym plusem są materiały w wersji dwujęzycznej. Stawiamy też domki dla pszczół – za każdą osobę, która uzyska wymagane wyniki.”

Nauczycielka o sobie:
#doskonaląca się, #zaangażowana, #empatyczna, #przyjazna, #dbająca

 

 


„Trochę zaskakuje mnie hasztag: #charyzmatyczna. Nie wydaję się sobie szczególnie charyzmatyczna, ale nigdy nie wiemy, jak wypadamy na tle innych. Chyba, że oznacza to, że zapadam pozytywnie w pamięć, bo staram się studentów inspirować, dawać im napęd. Może tak bym to rozumiała, że bycie charyzmatycznym, to zdolność pociągania za sobą ludzi, inspirowania ich. Akcentowania takich wartości, które są dla nich ważne. Wtedy mobilizują swoje siły i generują coś od siebie.

Mam nadzieję, że to, czym przyciągam studentów, jest rzetelność i uczciwość w relacjach z nimi, to niejako wywiązywanie się z zawartej umowy. Z mojej strony oznacza to, że jako wykładowczyni prowadząca dany przedmiot, lub prodziekan rozpatrująca podania studentów, przykładam się do tych obowiązków z dużą starannością, uwagą i wnikliwością. To nie może być kliknięcie bez zastanowienia, tylko chwila namysłu i rzetelne odniesienie się.
Mam wrażenie, że studentom takiej rzetelności i uwagi brakuje. Na początku studiów zwykle funkcjonują w dużych grupach, w masie, a często przychodzą ze szkoły, która nie zawsze troszczyła się, aby indywidualizm był pielęgnowany lub przynajmniej doceniany. I jeżeli teraz nauczyciel, mimo swoich licznych obowiązków (bo mamy ich ogrom, i tych biurokratycznych, i takich, które sami sobie narzucamy, chcąc dobrze wypełniać swoje zadania), będzie budował ze studentami relacje, traktował ich podmiotowo, to będzie to wielka wartość w oczach studentów.

Z hasztagów, które wybrałam dla siebie, wszystkie wydają mi się jednakowo istotne, niektóre nawet wzajemnie się podbijają. Ale, pomimo że to określenie wskazałam na końcu, to #dbająca łączy wszystkie pozostałe. Dbająca o siebie i swój rozwój (czyli #doskonaląca się), ale też dbająca o innych i o to, żeby z tego mojego rozwoju, z mojej empatii, którą mam w stosunku do innych, jak najwięcej studentom dawać. Tę postawę należy pielęgnować, nie wiem, czy jest ona uwarunkowana genetycznie. Raczej wynika ze środowiska, w którym się dorastało i doświadczeń, które się ma za sobą. Trzeba mieć w sobie jakąś uważność, potrafić się zatrzymać i wejść w buty drugiej osoby. Poświęcić chwilę refleksji na to, dlaczego ktoś akurat coś takiego zrobił, albo dlaczego w takiej sytuacji się znajduje.
Czy łączę takie miękkie kompetencje z metodami dydaktycznymi? Tak – staram się, bo uczę twardych przedmiotów. Takich, których staram się nie odpuszczać. Fizyka medyczna łączy w sobie i fizykę, i medycynę, więc już sporym wymogiem i wyzwaniem dla studentów jest samo podejście fizyczne i wymaganie tego podejścia. A zastosowane jest to docelowo w służbie człowiekowi. To jest duża odpowiedzialność, więc fizycy medyczni, w ogóle inżynierowie, muszą mieć i duże kompetencje, i etyczną wrażliwość. Nie powinni polegać wyłącznie na algorytmach, które dostają do ręki, bo weryfikacja zdroworozsądkowa i krytyczna ocena wyniku jest tutaj kluczowa. Jeśli jakiś program nam coś wyliczył, to nie znaczy, że to jest w stu procentach słuszny wyrok. Tak naprawdę musimy wiedzieć, że konkretny wynik musi się mieścić w granicach naszej wiedzy inżynierskiej, ale i wyczucia. Musimy kształtować odpowiedzialność za ten namysł u naszych studentów.

Uczę na przykład biofizyki, która jest obszerna tematycznie, składa czynniki fizyczne i biologiczne w jedno. Gdyby taki przedmiot prowadzić tradycyjnie, np. wykładem, to dla studentów może się to okazać za trudne, zwłaszcza później, w trakcie sesji. Dlatego opracowałam różne metody prowadzenia zajęć, które, mam nadzieję, pomagają studentom.
Są to wykłady, do których mogą sięgnąć w dowolnej chwili, materiały w postaci testów bądź quizów, i wreszcie – grywalizacja pozwalająca na przełożenie tego dużego materiału w taką narrację, która budzi pozytywne emocje i w przyjemniejszej formule umożliwia studentom przyswajanie wiedzy. A jeśli jeszcze przedstawiony w grach wirtualny świat przełożą na realną pomoc pszczołom, to daje to naprawdę dużą satysfakcję i radość. Studenci później z dumą oprowadzają swoich znajomych po kampusie Politechniki Gdańskiej, pokazując zawieszone domki dla pszczół. To są takie działania, które motywują albo przynajmniej łagodzą trudy nauki podczas semestru. Bo jednak chcemy, aby studenci przyswoili tę wiedzę tak, aby nie przeleciała przez nich bez śladu, tylko zostawiła chociaż refleksję. Nie mówiąc już o umiejętnościach obliczania, tłumaczenia, uświadamiania sobie różnych rzeczy, bo przecież to za chwilę będą inżynierowie, którzy pójdą do zakładów pracy albo będą uczyć innych. Dlatego w moich wykładach ważne są dla mnie analogie do świata przyrody, do rzeczywistych układów biologicznych, naszych organizmów, które mamy pod ręką, żeby studenci mogli lepiej rozumieć dziejące się w nich procesy i zjawiska fizyczne.”